Nigdy nie przestanie zadziwiać mnie fakt, że aby doszło do spotkania dwojga ludzi musi gdzieś z boku, gdzieś z dala od reflektorów zdarzyć się tyle małych, na pozór nieistotnych rzeczy, jak to: czy pojedziesz tramwajem numer 6 o tej, a nie innej godzinie, czy idąc na piwo dotrzesz właśnie do tego, a nie innego lokalu, czy wyjdziesz na fajkę właśnie teraz, czy pięć minut później lub też, czy pośliźniesz się akurat w tym, a nie innym miejscu.