Kiedy już myślisz, że jako tako dogadałaś się z samą sobą, wygrywasz jakieś mniejsze bitwy w swojej głowie i wszystko zaczyna małymi krokami iść w dobrą stronę, nagle się budzisz. I chciałabyś zasnąć z powrotem, bo nie widzisz żadnego powodu dla którego miałabyś wstać, i zrobić te wszystkie niesamowite rzeczy o których myślałaś jeszcze kilka godzin wcześniej. Jesteś głodna więc wstajesz, robisz kilka rzeczy mechanicznie, myślisz o wyjściu do ludzi, ale lepszym pomysłem jest pójście spać, boli Cię głowa, to przecież idealne wytłumaczenie dla którego możesz przeleżeć połowę dnia. Chciałabyś zrobić wszystko, ale nie robisz nic, i znów głupio się tłumaczysz sama przed sobą, że jutro będzie inaczej.